sobota, 14 maja 2016

To o mnie

Hejka! Opowiem trochę to o mnie, trochę o tym blogu oraz mojej wizji, trochę o kontekście wszystkiego. Zacznę od siebie, tak żeby wprowadzić Was w cząstkę mojego życia.

Na imię mi Zosia, moja nauka w gimnazjum dobiega końca, powoli i szybko naraz. Pomimo, że jest dopiero połowa maja, czyli spędzę w szkole jeszcze półtorej miesiąca, wiem, że minie to szybciej niż bym chciała. Mieszkam w Bydgoszczy, względnie dużym mieście, choć gdybym miała to ocenić, miasto jak miasto. Znam je na wylot, zewsząd wrócę, wszędzie dojadę... W wakacje przed drugą klasą gimnazjum, poznałam parę osób na obozie informatycznym i spodobało mi się to, że ich szkoła daje im możliwości na rozwijanie pasji (wtedy tylko informatyki), bardziej niż moja. Że mają kółka, zajęcia z osobami spoza szkoły, obozy i nauczycieli, którym zależy. W moim gimnazjum byli nauczyciele, którzy wspierali, próbowali organizować ciekawe zajęcia (mimo wszystko to dobra szkoła), ale trudno zrobić coś na tak wielką skalę jak tam, gdy nie ma tylu chętnych. Wracając do tych paru osób... Rzuciłam hasłem, że może bym poszła tam do liceum. Niestety, na szczęście, jestem osobą, która jak się uprze, to zrobi. Wtedy było to zupełnie luźne zdanie, które pod koniec drugiej klasy przerodziło się w pewnik. Dodatkowo, zupełnie na nowo spojrzałam na swoją pierwotną pasję, dzięki której znalazłam się w swoim gimnazjum, matematykę. W pierwszym roku zupełnie się nią nie zajmowałam, skupiłam się na informatyce. Jednak z czasem, na szczęście, "przypomniałam" sobie o niej. Jest to bardzo ważne, ponieważ do mojego liceum idę na profil matematyczny. Wspomniałam już, że to liceum jest w Warszawie? Można się pewnie tego było domyślić po całej charakterystyce blogu, jednak powiem o tym, żeby to potwierdzić.

Czy to trudne? Mam na myśli, zmianę miasta, zostawienie znajomych, wszystkiego co tu miałeś, dla swoich marzeń. Szczerze mówiąc, wydaje mi się, że powinnam bardziej to przeżywać. Jednak parę rzeczy mi to ułatwia: mam przyjaciół w innych miastach, nie w Bydgoszczy. Jeden z nich chodzi nawet do tego liceum. Nie jestem przywiązana do mojego miasta zbytnio pod względem ludzi. Za moją klasą nie przepadam, chyba się nie dopasowaliśmy. Lubię wiele miejsc tutaj, ale przecież będę wracać, no nie? Bydgoszcz nie zginie, nie zatopi się, nie zawali, gdy wyjadę. Wrócę raz na jakiś czas i wszystko będzie jak kiedyś. Jest tylko jedno "ale", które powoduje, że zostawiam jakąś część serca tu. Mam też na myśli rodzinę, chociaż w Warszawie będę mieszkać z mamą i siostrą, a w Bydgoszczy zostanie tata z babcią. Jednak tatę będę widzieć nierzadko, w końcu będę czasem w domu, a on przyjedzie do swojej żony i dzieci. Nie zagłębiając się w szczegóły, los płata dziwne figle, które spowodowały, że moja mama jest, gdzie jest. Praca mojego taty powiązana jest jednak z regionem zamieszkania i niemożliwe jest, byśmy byli wszyscy razem... Ale wracając do tego, do kogo dążę, to, eh... Jedyną rzeczą trudną i bolesną, to pozostawienie tu chłopaka. W momencie, gdy go poznałam, dobrze wiedział, że wyjeżdżam. Myślałam, że go to odstraszy, jednak był nieugięty, a ja nie potrafiłam się oprzeć swojemu sercu. Wiem, co ludzie uważają o "związkach na odległość" itd. Jednak wierzę w naszą wrodzoną upartość i miłość do siebie nawzajem. On rozumie, że jadę, że lepsza szkoła da mi jaśniejsze perspektywy na przyszłość i więcej możliwości. Wspiera mnie, chociaż wiadomo, że wolelibyśmy być koło siebie na co dzień.
Czy boję się szkoły? Tak, jeśli jednak będę naprawdę pracować, to osiągnę, to co chcę. Muszę tylko jeszcze bardziej zmagać się ze swoim lenistwem, bo jak się za coś zabiorę, to to zrobię, ale trzeba się zabrać. Chcę także ciągle ćwiczyć, robić dużo zadań i nie odpuszczać.

Na tym blogu chciałabym opisywać wszystkie trudności, z jakimi będę zmagać się, w czasie tej zmiany. Chodzi mi o dużo rzeczy, zresztą pierwszą, o jakiej mogę powiedzieć, to problemy z odnalezieniem się. W Bydgoszczy mogę się właściwie wszędzie przejść, bo nie jest tak daleko, w Warszawie jednak poruszanie się komunikacją to podstawa. Chcąc dostać się z mieszkania do centrum, poszłam na przystanek, jednak zaskoczyło mnie, że autobus się nie zatrzymał. Przystanek na żądanie. Szczerze mówiąc nie wiedziałam, co zrobić. Poszłam kawałek dalej (jakiś kilometr) do przystanku, który zauważyłam jadąc samochodem. Cały czas dzwoniłam do mojej mamy pytając, czym powinnam pojechać. W Bydgoszczy, nawet jeśli nie znam okolicy, jest parę miejsc orientacyjnych, gdzie wiem co dokąd jedzie. Za to w stolicy, póki co, moje dojazdy opierają się na dotarciu do dworca centralnego, skąd nietrudno trafić gdziekolwiek indziej. W wakacje będę się uczyć poruszać, dojazdy do szkoły z czasem będą dla mnie łatwe, jednak na ten moment nie jestem w stanie nawet powiedzieć, w co musiałabym wsiąść, by dojechać, chociażby, do metra (wiem, że gdzieś tam jakiś tam autobus jest, to wszystko). Wszystko przede mną, życzcie mi powodzenia!

4 komentarze :

  1. Ciekawie potrafisz wprowadzić w temat. Masz fajne spostrzeżenia i super ujmujesz rzeczywistość.Czekam na kolejne wpisy. I życzę Tobie powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też jestem w ostatiej klasie, gimnazjum minęło strasznie szybko :) Powodzenia w blogowaniu, nowa koleżanko!

    http://mvrcelia.blogspot.com zapraszam na nowy post

    OdpowiedzUsuń
  3. Powodzenia w blogowaniu i ogólnie w życiu! Na pewno się odnajdziesz :) Wiem, bo sama przzez to kilka razy przechodziłam :) Pozdrawiam!

    http://nonstopyou.blogspot.com/2016/05/wiosenne-inspiracje.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  4. Też zamierzam kiedyś zmienić miasto. Myślę, że pozostaiwenie znajomych nie ejst złe bo kontakt i tak będzie ale zapoznać nowych ludzi to już gorsze;p
    Mój blog ♥ Serdecznie zapraszam !

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka